Stosunki polsko-szwedzkie i polsko-duńskie za Stefana Batorego

Stosunki polsko-szwedzkie i polsko-duńskie za Stefana Batorego

a/ sytuacja w rejonie Morza Bałtyckiego za Jagiellonów

Początkowo Gdańsk miał dobre stosunki z tronem krakowskim. Tak było za czasów Kazimie­rza Jagiellończyka. Miasto obstawało za wolnością żeglugi i handlu na Bałtyku i otwarciem Sundu, który blokowała Dania. Król polski wysto­sował listy, które pozwoliły na zniesienie nowych opłat na statki gda­ńskie w cieśninie. Miało to wielkie znaczenie dla portu, żyjącego z dalekomorskiego handlu. Gdańsk popierał też tron krakowski przeciw Han­zie, swego konkurenta w handlu. W tym czasie miasto miało też spór z Elblągiem i Toruniem, w którym również mogło liczyć na protekcję polskiego monarchy1.

Aktywna polityka w XVI w basenie Morza Bałtyckiego zaowocowała sojuszem z Lubeką, zawartym w 1522 roku i wymierzonym przeciw Danii. Jednak porozumienie to nie trwało długo, gdyż Gdańsk zaraz pokłócił się z Lubeką. Poza tym nowy król Danii dał miastu nowy przywilej handlowy2.

Wobec aktywnej polityki państw bałtyckich, Rzeczpospolita nie mogła pozostać obojętną, a swoją silną obecność mogła tylko zaznaczyć za pomocą własnej floty. Dokonać się to mogło właśnie przez Gdańsk. Problem istnienia królewskiej floty był już znany wcześniej i Zygmunt August powrócił do tego pomysłu. Było to związane z wojną o Inflanty. Kaprzy mieli rabować statki dostarczające broń wrogom. W pierwszym okresie istnienia „żołnierze morscy” pływali pod banderą Kettlerów. Oprócz więc listów przypowiednich dla zaciężnych polskich, których ostatni Jagiellon wyprawił do Inflant, też wystawiono listy kaperskie. Dostali je między innymi Maciej Scharping, Marcin Preuss i Michał Figenow. Kaprowie ci rekrutowali się z gdańszczan. W latach 1565-1568 mamy 25 kaprów. Byli oni następującego pochodzenia: 6- z miast Rzeszy, 2- miejscowości pomorskie, 2- polska szlachta, 2- Prusy Książęce (jeden jest określany mianem Litwina), 3- Skandynawia, 10- gdańszczanie3.

W połowie lat sześćdziesiątych XVI wieku Fryderyk II duński wszczął kroki zmierzające do zablokowania Sundu, co natychmiast uderzyło w interesy gdańszczan. W związku z tym na sejmie w Piotrkowie (1565) Zygmunt August przedstawił projekt powołania osobnego organu władzy kontrolującego polską żeglugę bałtycką i projekt wydawania specjalnych paszportów dla ewentualnego okazowania Duńczykom w Sundzie. Sprawa ta wywoływała poważny niepokój w Gdańsku, gdyż oznaczała przejęcie kontroli nad całą wymianą zagraniczną przez urzędy królewskie oraz podporządkowanie interesów portu gdańskiego Rzeczypospolitej. Sejm piotrkowski trzeba uznać za punkt zwrotny w relacjach polsko-gdańskich4.

I tak jeszcze w 1567 roku w zamian za przystąpienie Gdańska do wojny ze Szwecją, ostatni Jagiellon obiecał rozwiąza­nie instytucji kaprów. Gdyby rzeczywiście władca dotrzymał tego, byłby to poważny błąd. Przy okazji też pokazałby tym, iż można bezkarnie uszczuplać królewską władza. To z kolei stanowiłoby przykład dla innych separatyzmów, których nie brakowało w Rzeczypospolitej. Na szczęście służba kaperska istniała, a nawet wzmogła swą działalność. Wydaje się, że Zygmunt August tak naprawdę nie rozważał likwidacji „żołnierzy morskich”. Być może był to tylko wybieg taktyczny, gdyż ka­prom nakazano, aby pilnowali gdańszczan, żeby ci nie łamali postanowień o blokadzie żeglugi narewskiej, dzięki której Rosja handlowała z Zachodem5. Jakkolwiek koncepcja dominium maris baltici, forsowana przez ostatniego Jagiellona miała zdecydowanie defensywny charakter. Oprócz Rosji skierowana była przeciw Danii i Szwecji. Program ten bezpośrednio dotykał gdańskich interesów. Realizował go też potem Batory, ale też bez skutku6. Tu mamy już początek konfliktu, który to rozwinął się za Stefana Batorego w otwartą wojnę.

b / wojna z Gdańskiem

Dzięki nieskrępowanemu handlowi Gdańsk rozwijał się. O prężności rozwoju miasta może świadczyć fakt, że w końcu XV stu­lecia miasto miało około 30000 mieszkańców. To był więc duży ośrodek jak na polskie warunki. Stare obwarowania, utworzone w czasie wojny trzynastoletniej, zostały wzmocnione pod koniec XV wieku i potem re­gularnie je poprawiano, utrzymując ich stan w należytej formie. Z tego czasu pochodzi wieża nad Motławą zw. „Łabędziem”. Wtedy też oto­czono i złączono z Prawym Miastem przedmieście i Stare Miasto, tworząc tym samym jeden zwięzły ośrodek7. W XVI wieku mamy kolejne rozwiązania mające poprawić obronność miasta. Fortyfikowanie Gdańska związane było z licznymi wojnami, prowadzo­nymi w tym czasie. Konflikt Lubeki z Danią (1501-1513), w którym miasto przyjęło status neutralny, spowodował, iż obie jego strony zaczęły postrzegać Gdańsk jako swojego wroga. Paraliżowały handel. Kolejna wojna Krzyżaków z Polską, która rozpoczęła się w 1519 roku, zmusiła Gdańsk do pośpiesznego ulepszania fortyfikacji. W tym czasie powstały nowoczesne wały ziemne. Ta gorączkowa praca inżynieryjna brała się stąd, że miasto wspierało w tej wojnie Zygmunta I, użyczając pieniądze, wojsko i flotę. Krzyżacy mogli zaatakować Gdańsk w odwecie za tę pomoc8. Gdańsk był więc ośrodkiem, który był przygotowany na wojnę pod każdym względem.

Objęcie tronu w Krakowie przez Stefana Batorego było nie na rękę większości stronnictwa możnowładców świeckich i duchownych, ale przede wszystkim innym państwom. Cesarz Maksymilian nosił się nawet z zamiarem interwencji w Rzeczypospolitej, chcąc uzyskać jej koronę9.Ta niechęć była też w większości państw niemieckich, a także skandynawskich. Dlatego Gdańsk zdecydował się na bunt, mając poparcie Niemców oraz Danii i Szwecji, niedawnych wrogów tegoż miasta.

Wspaniałe i chyba niespodziewane zwycięstwo Jana Zborowskiego nie zostało wyzyskane. Gdańszczanie zostali porażeni swą klęską i powstał dobry moment na wymuszenie posłuszeństwa. Jednak Batory nie mógł dokończyć swego dzieła, bowiem miał duże kłopoty z zaciągiem odpowiedniej liczby żołnierzy. Zwłokę tę wykorzystał przeciwnik, który za pieniądze króla duńskiego najął wojska w Królestwie Duńskim oraz w Niemczech10.Tadeusz Korzon tak widzi liczebność i skład narodowy zaciężnych:400-500 ludzi z Danii, 873 knechtów z Niemiec, Szkoci z Niderlandów, potem strzelcy wallońscy i gaskońscy11. Był więc tu znaczny odsetek duńskich najemników, wspierających butnych mieszczan. Na dodatek szla­chcic pomorski, Czyflic, został posłany do Danii po następne zaciągi z pieniędzmi o wartości 7500 złotych. Dane Bitnera uzupełnia list Duńczyka Mikołaja ab Ungarn do króla duńskiego, który został przejęty przez polską stronę. Mamy tam informację o transporcie broni dla Gdańska z Danii. W przypisie autora książki figurują dokładne tego dane: w dostawie z 5 lipca 1577 roku buntownicy otrzymali 24000 funtów prochu, 14 dział ciężkich 48 i 24 funtowych i 2000 talarów (około 2000 złotych polskich) w gotówce12.

Widzimy więc, że Dania jednoznacznie stanęła po stronie Gdańska, wspierając miasto wszystkimi dostępnymi środkami przez otwarty port morski, którym to docierały nie tylko żołnierze, ale i zaopatrzenie. Na szczęście dla Batorego Szwecja nie zdecydowała się na to, ograniczając się do działań niemilitarnych. Zaważyło na tym zapewne to, że była stale skonfliktowana z Danią i nie mogła być po tej samej stronie co ona. Ale wrogie działania Szwecji wobec Rzeczypospolitej pojawiły się potem- po wojnie z carem Iwanem, kiedy to zostały naruszone jej interesy w Inflantach. Mimo więc faktu niepopierania Gdańska przeciw Rzeczypospolitej Szwecja pozostała wroga wobec tej ostatniej. Niestety batoriańskie plany zaś wojen z Danią (1578), Szwecją (1582) a także Turcją nie uwzględniają posiadania własnych statków, a jedynie korzystanie z flot państw sojuszniczych13. Tak stan rzeczy w gruncie rzeczy czynił te plany mało realnym, a wręcz niewykonalnymi. W rezultacie Dania nie została ukarana za poparcie Gdańska a wrogość Szwecji rozbrojona, stwarzając niebezpieczny precedens na przyszłość. Poza tym Gdańsk uznał zwierzchność tronu krakowskiego tylko formalnie, bowiem zachowywał swoją swoistą autonomię i realizował swoją politykę, w tym handlową. Dalej mógł grać z państwami bałtyckim, bez względu na interesy całej Rzeczypospolitej.

c/ wojna o Inflanty

Inflanty (po łac. Livonia, dzisiaj Łotwa i Estonia) były pod wpływami przede wszystkim Duńczyków i Niemców. W 1202 roku powstał tu Zakon Kawalerów Mieczo­wych. Te bogate i żyzne tereny stały się w XVI wieku obiektem zatargu czterech państw: Danii, Szwecji, Moskwy i Rzeczypospolitej. Dużo do powiedzenia w tej kwestii mieli także Niemcy, którzy uważali ten kraj za swój z racji silnej kolonizacji. Charakter Zakonu też był zdecydo­wanie niemiecki. Oczywiście w tej rozgrywce głos autochtonów, czyli bałtyckich Łotyszy i ugrofińskich Estończyków się nie liczył. Robert I. Frost przedstawia system obronny In­flant. Widzimy tu ogromny wpływ niemieckiej myśli technicznej. Zwła­szcza daje się to zauważyć w fortyfikacjach najważniejszych twierdz. Wszelkie nowinki sztuki inżynieryjnej docierają tu szybko z ojczy­stych Niemiec. Umocnione ośrodki również zostały dobrze obsadzone i zaopatrzone, gdyż potencjalni wrogowie zewnętrzni byli silni, a Niemcy inflanccy chcieli utrzymać swoją niezależność14.

Nowe prądy religijne i społeczne, które niosło ze sobą Odrodzenie, dotarły i do Inflant. Wkrótce więc Zakon Kawalerów Mieczowych czekał ten sam los, co Krzyżaków, a mianowicie- sekularyzacja. Niemcy inflanccy nie mogli liczyć na rozbitą Rzeszę, stąd na swego protektora mu­sieli wybrać jedno z państw w regionie. Szwecja i Dania chciały prze­jąć cały handel na Morzu Bałtyckim w swoje ręce. Polska zaś zamierza­ła odciąć Państwo Moskiewskie od szlaków handlowych prowadzących na Zachód, aby tym samym decydować o obrocie żywnością. Podobny cel wy­znaczyła sobie też Rosja w stosunku do Rzeczypospolitej. Przy tak krzyżujących się interesach wybuch otwartego konfliktu był tylko kwestią czasu.

Wojna między czterema wyżej wymienionymi państwami wybuchła z całą mocą w 1557 roku. Te kraje występowały przeciw sobie w różnych przy­mierzach. Natomiast wielki mistrz Zakonu Kawalerów Mieczowych Gotthard Kettler, dotąd lawirujący między zwaśnionymi stronami, związał się z Polską. Po sekularyzacji zawarł w Wilnie z Zygmuntem Augustem porozumienie, w wyniku którego podzielono Inflanty na dwie części: Kurlandię (dziedziczna posiadłość Kettlerów pod opieką Rzeczypospolitej) i tzw. Inflanty Właściwe, które były pod wspólnym zarządem Korony i Litwy. Stało się to w 1561 roku, lecz zaraz potem wybuchła północna wojna siedmioletnia, trwająca w latach 1563-1570. Król polski nie zdołał utrzymać nabytku w całości i nastąpił rozbiór: Dania sięgnęła po bałtyckie wyspy Ozylię i Dago, a Szwecja- po tereny dzisiejszej Eatonii z Rewlem, natomiast Rosji przypadł ważny Dorpat, a Polsce została jedynie Kurlandia, która miała pozostać jej lennem do1795 r. Pomimo utraty części ziem, Rzeczpospolita dysponowała za Zygmunta Augusta najszerszym dostępem do morza w swej całej historii. Jednak szlachcie marzyło się odzyskanie całych Inflant, czym miał zająć się w przyszłości Batory. Ale też i pozostałe państwa chciały powiększyć swoje nabytki, co stało się zarzewiem długotrwałego konfliktu.

Jako pierwszy z warunkami rozejmu z roku 1570, kończącego północną wojnę siedmioletnią, nie pogodził się car i rozpoczął kroki zaczepne. W czasie od stycznia do lipca 1575 roku Iwan Groźny, wraz ze swoim lennikiem Magnusem duńskim, zdobył część polskich Inflant do rzeki Salis, z portem Parnawa. Jan Chodkiewicz, który zajmował się administrowaniem tych terenów, nie zdołał oprzeć się przeważającemu wrogowi15. A przecież Iwan IV zebrał względnie mało wojska do tej akcji, bo ledwie 16000 strzelców i szlachty. Takie siły nie gwarantowały carowi sukcesu, gdyby załogi zamków zdecydowały się na twardy opór. Charakterystyczne jest, iż Iwan Groźny nie zdecydował się z takimi wojskami zaatakować kluczowej dla prowincji inflanckiej Rygi. Realnie zatem oceniał swe możliwości. Trzeba koniecznie dodać, iż atak na polskie Inflanty stanowił część wielkiego planu zdobycia całego tamtejszego rejonu, do którego car przygotowywał się od pewnego czasu. Najpierw uderzył na Szwedów i przez lata 1575-1576 Moskale opanowali nadmorskie twierdze Parnawa i Apsal oraz prawie całe wybrzeże morskie pomiędzy Rewelem i Rygą. Jednak oblężenie Rewela nic nie dało i Rosjanie musieli się wycofać. Warto zauważyć też, że porażka ta dała do myślenia Iwanowi IV, który, wiedząc, że Polska jest tu silniejszym przeciwnikiem, postanowił to załatwić najpierw inaczej. Zamierzał mianowicie rozbić unię polsko-litewską. W tym celu porozumiał się z Habsburgami. Korona miała zostać włączona do Austrii, a Litwa do Państwa Moskiewskiego. Działo się to zapewne za cichym przyzwoleniem Danii i Szwecji, które upatrywały w zjednoczonym państwie polsko-litewskim swego najgroźniejszego wroga. Dopiero gdy to zawiodło, car, wiedząc o wewnętrznych kłopotach w Rzeczypospolitej, decydował się sięgnąć po Inflanty zbrojnie. Operacje wojenne do roku1577 przeciw Szwecji i Rzeczypospolitej na pewno miały różne cele strategiczne. Car zamierzał całkowicie usunąć Szwedów z Inflant, dlatego zaatakował nawet silny Rewel. Wtedy zostałby tylko jeden przeciwnik: Polska z Litwą. Opór Szwedów w Rewelu pokrzyżował te plany. Natomiast w przypadku inflanckiej prowincji należącej do Rzeczypospolitej postępowanie Iwana Groźnego było bardziej ostrożniejsze. Podstawowym tutaj celem stało się zepchnięcie Litwinów na północny-wschód od Dźwiny. Car liczył na to, że tymi działaniami przynajmniej narzuci pokój Batoremu, gdyż ten w tym czasie miał poważne problemy wewnątrz państwa16. Z tego względu Iwan Groźny mógł spodziewać się, iż te 16000 wojska wystarczy na zrealizowanie tego planu. Zapewne wywiad moskiewski doniósł również o postępującej demoralizacji załóg, a także o postawie Niemców inflanckich. Car uchodził za wytrawnego gracza, stosującego z powodzeniem maksymę divide et impera (w pełni zaadaptowaną przez Niccolo Machiavellego dla nowożytnej sztuki wojennej) we własnym państwie, jak i za jego granicami. Demonstracja zbrojna i rzezie dla przykładu miały załatwić wszystko. I w tym właśnie wypadku Iwan IV się nie pomylił. Rzeczpospolita nie była na to przygotowana, mimo szeroko zakrojonych działań, podjętych jeszcze przez Zygmunta Augusta. Nagła śmierć tego króla tak samo nie służyła utrwaleniu tego stanu. Iwan IV wybrał więc znakomity moment. Akcję cara ilustruje nam Maciej Stryjkowski: „Moskiewski […] na nadzieją naszych z wielkim wojskiem do Liflant osobę swoją ze starszym synem i z Magnusem przyciągnął, miesiąca Sierpnia, gdy Król był pod Gdańskiem, gdzie wziął Kieś albo Wenden za niestwornością Niemców przez podanie, także Westen, Erlen, Nitaw, Jorgenburg, Sonsel, Rumborg, Marienhaus, także też Dunemborg pod kniaziem Sokolińskim, zamek kopcem wyniosło w równinie usutym obronny i Creutzborg, Kokenhauz, zamek i miasteczko, Ascherad i Lonward zamki nad Dźwiną przez wystraszone w larwie podanie pobrał i kilkanaście inszych zamków (jako ptaki na lepie zbierając) opanował, gdzie wielkie morderstwa Moskwa i Tatarowie nad Niemcami czynili, mężów, panie i panny okrutnie gwałcąc, ścinając i w sztuki siekąc, zwłaszcza w Kiesi i w Kokenhausie, które w larwie Magnusowej połowił17. W sierpniu zatem nastąpiło zwieńczenie ofensywy ciągnącej się od stycznia. Autor cyto­wanego fragmentu wyraźnie wskazuje nam na łatwość, z jaką Iwan Groźny sięgnął po inflanckie zamki i miasta. Carowi łatwo poddały się nawet te, co miały znakomite warunki do obrony. Zastanawiające jest, iż 16000 żołnierzy moskiewskich zdołało w tak krótkim czasie zająć aż tak wiele twierdz. Pamiętany przecież, iż w ówczesnych czasach zdobywanie fortec nie było łatwe, a żołnierze Iwana nie dysponowali do tego dostateczną wiedzą i środkami, jakie znajdowały się na Zachodzie.

Działanie cara ułatwiło porozumienie ze Szwedami, którego wyrazem był na początek rozejm, zawarty w lipcu 1575 roku na dwa lata18. Car nie chciał walczyć na dwa fronty. Ocieplenie stosunków między tymi dwoma państwami nie wróżyło dobrze Polsce. Mógł powstać szwedzko-rosyjski sojusz, wymierzony przeciw Rzeczypospolitej. Jednak oba państwa wydawały się być zbyt zwaśnione i chyba wtedy jeszcze nie dostrzegały wspólnego interesu w pokonaniu sąsiada z południa.

Wobec napiętej sytuacji międzynarodowej Batory musiał podjąć odpowiednie kroki łagodzące. Wyjściem mógłby stać się rozejm z Moskwą, jaki ta zawarła ze Szwecją. To by powstrzymało ekspansję Rosjan i stworzyło stan względnej równowagi.

Prócz agresywnie nastawionej Szwecji, słabych Niemców inflanckich i tych z Prus, potencjalnym sojusznikiem Moskwy była niewątpliwie Dania Posiadamy list niejakiego Oswalda do Zamoyskiego, traktujący o zamiarach władcy duńskiego, który wyraził wolę połączenia się w sojuszu z carem19. Co prawda dokument jest datowany na 5 lipca 1578 roku, lecz to możemy odnieść i do roku poprzedniego. Zapewne rozmowy duńsko-moskiewskie trwały już od jakiegoś czasu. Nasiliło się to pra­wdopodobnie podczas konfliktu króla Stefana z Gdańskiem, kiedy to Rzeczpospolita weszła w ostry zatarg z Królestwem Danii. Wspólność więc interesów obu państw była niezaprzeczalna. Batory wiedział o tych negocjacjach i powziął energiczną akcję dyplomatyczną. Poprzez przy­chylnych Polsce podległych Danii książąt holsztyńskich, Jana i Adol­fa, zdołał odwieść skandynawskiego monarchę od zamiaru sojuszu z Moskwą20. Tu należy uznać za duży sukces Batorego, ale posłowie Rzeczy­pospolitej poszli jeszcze dalej w negocjacjach, gdyż nawet zapropo­nowali królowi Danii układ przeciw Iwanowi Groźnemu. Jednakże monarcha skandynawski wykręcił się twierdząc, „iże tera ma przy nim [tj. przy carze- T.Z.] swe posły, zaczem przed ich powrotem nijak nie możno mu się omawiać”. To było granie na zwłokę, bowiem Duńczycy wcale nie mieli zamiaru układać się z Rzecząpospolitą. Byli wierni Iwanowi, skoro król skandynawski w pewnym momencie stwierdził, „iże Moskiewskiemu nie jest jaw nieprzyjaciel”. Niweczyło to jakiekolwiek pomysły wciągnięcia do wojny z carem Danii. Za to król szwedzki wydawał się w pełni popierać polski plan wojny morskiej, wymierzonej w posiadłości nadbałtyckie Państwa Moskiewskiego. Kazał tylko powiedzieć, „a okręty, porty, strzelba, strawa a poczciwe ludzie na każde zawołanie są u niego [Batorego- T.Z.]” 21. Bezstronność Wawrzyńca Millera, z którego pamiętnika wyjąłem te cytaty jest dyskusyjna. Z całą mocą popierał Szwedów i walczących dla nich licznych, najemników niemieckich, bowiem sam był Niemcem. Niemniej przymierze takie było realne w tym czasie, bowiem wcześniejsze ataki Moskwy na posiadłości szwedzkie w Estonii musiały zaniepokoić Szwedów.

Prawdziwy przełom nastąpił już na początku 1578 roku. Bowiem od tej pory Magnus duński począł szukać porozumienia z królem polskim. Chociaż z drugiej strony Andrzej Wyczański podkreśla tutaj wielką rolę polskiej dyplomacji, która miała nakłonić do współpracy nie tylko Magnusa, ale i Niemców inflanckich z księciem kurlandzkim i większością patrycjatu Rygi22. O przychylności Magnusa Polakom oraz o sytuacji w Inflantach pisze Jan Tomasz Drohojowski do Zamoyskiego w liście wysłanym wprost z Rygi, a więc z miejsca, w którym scedowały się wszystkie emocje mieszkańców tych ziem. W źródle z dnia 29 czerwca 1578 roku donosi nam mianowicie o tej sprzyjającej sytuacji dla Rzeczypospolitej, a więc o przyjaźni Magnusa, ale też obnaża smutną prawdę o stanie polskiej obrony. I oto ta gorsza wiadomość zajmuje więcej miejsca, gdyż autor barwnie i obszernie opisuje „wielki nierząd” i „niedostatek” w zamkach obsadzonych przez królewskie załogi. Wśród żołnierzy szerzyła się demoralizacja i pogarda dla dyscypliny. Zapewne jednym z powodów takiego stanu rzeczy było niedostateczne zaopatrzenie twierdz. Drohojowski dla porównania przedstawia pomyślną sytuację armii moskiewskiej, której niczego nie brakuje i z dnia na dzień jest coraz lepiej przygotowana do wojny23.

Na korzyść polskiej racji stanu działał fakt wzmożenia działań Szwedów przeciw Moskwie w czasie początków wojny o Inflanty z carem. Skandynawski najeźdźca atakował Iwana Groźnego od północy, wiążąc część sił Moskwy. Odciążyło to w pewnym stopniu granicę z Rzecząpospolitą24. Być może celem króla szwedzkiego było udzielenie pomocy Rzeczypospolitej, borykającej się z wewnętrznymi trudnościami. Szwedzi nie mogli pozwolić na umocnienie się Moskwy w Inflantach.

Polsko-litewska ofensywa przeciw wojsku moskiewskiemu doprowadziła do zdobycia wielu zamków, łącznie z najważniejszym ośrodkiem strategicznym środkowych Inflant, a więc Wenden (Kiesią). To była dotkliwa porażka dla cara. Postanowił on odbić przynajmniej kluczowy Wenden. W tym celu przygotował silną ekspedycję w liczbie 18 tysięcy żołnierzy. Moskale obiegli Wenden i trzymali go tak przez pewien czas. Wobec twardej postawy obrońców szwedzkich carscy żołnierze poprzestali na blokadzie miasta. Przy tak potężnych siłach obrona zapewne by skapitulowała, lecz napastnik został zaskoczony od tyłu przez koalicję polsko-litewsko-inflancko-szwedzką. Krwawa bitwa, jaka rozegrała się 21 października 1578 roku, zakończyła się klęską Iwana IV25.

Ogromne zaangażowanie wojsk moskiewskich w odzyskanie Wenden nie dało oczekiwanego rezultatu. Opisuje nam to Stryjkowski: „A gdy się Moskwa w dwudziestu tysięcy wojska znowu dwakroć o dobycie Kiesi [Wenden- T.Z] kusiła, porazili ich naszy w małym poczcie i rozgromili, złączywszy się z posiłkiem Szwedów na ten czas przybyłym i dział więcej niż 20 wielkich burzących, a zwłaszcza Wołka odjęli, za sprawą i hetmaństwem Andrzeja Sapihi wojewodzica Nowogrodzkiego; gdzie też wojewodów i bojarów zacnych bardzo mieli krom pobitych na placu w więzienie pobrano, roku 1578, ziemie, działa do Wilna, którymi niesłusznie zamków królewskich dobywać, a więźnie do Grodna przyprowadzono26. Mamy też regestr wojewodów i dzieci bojarskich (dowódców moskiewskich), którzy dostali się do niewoli lub zginęli pod Kiesią27. W liście Zamoyskiego do Jerzego Radziwiłła, gdzie pokrótce została opisana ta bitwa, kanclerz wspomina, że tych wielkich dział było 24. Mówi też o prochach i innych atrybutach potrzebnych w sztuce puszkarskiej, jakie zdobyto na Moskalach. Natomiast samych Rosjan miało zginąć kilkanaście tysięcy28. O zdobytych działach szerzej pisze Hejdensztejn: „Najznaczniejsze armaty były te, które miały na sobie nazwisko i wyobrażenie: jedna wilka [„wołk” w przekazie Stryjkowskiego- T.Z],jedna jastrzębia, dwie panny, dwie sokołów, a do tego kilka szwedzkich z takiemiż samemi znakami29. Klęska więc Moskwy była zupełna, która straciła w bitwie dużo ludzi i sprzętu. W tym więc momencie strona polska zmieniła radykalnie swą taktykę wobec Moskwy i po raz pierwszy na taką skalę zaangażowała się militarnie. Współdziałanie ze Szwedami z początku wydawało się zachęcające, ale w końcu nic z tego nie wyszło i bitwę pod Kiesią trzeba zaliczyć do wyjątków. Oba państwa dzieliły różnice interesów, dlatego dalszą wojnę z Państwem Moskiewskim prowadzono oddzielnie i na własną rękę. Podczas działań wojennych 1579-1581 Rzeczypospolitej przeciw Iwanowi IV Dania i Szwecja przyjęła raczej postawę wyczekiwania. Jednak Batory nie mógł spodziewać się przynajmniej życzliwej neutralności. W czasie oblężenia Pskowa sytuacja międzynarodowa uchodziła ciągle za niepewną. Nie tylko nie wiadomo było, co zrobi Iwan Groźny, ale też i postawa Szwecji i Danii wydawała się niejednoznaczna. Na dobrą sprawę trudno było przewidzieć, co uczynią skandynawscy królowie po zakończeniu konfliktu polsko-moskiewskiego.

d/ rozejm w Jamie Zapolskim a Szwecja i Dania

Koniec roku 1581 i początek 1582 cechowały pewne zmiany. Zarówno król Stefan jak i Iwan Groźny musieli mieć na uwadze inne problemy: pierwszy- Turcję, a drugi- Szwecję, która zdecydowała się na wrogość wobec Państwa Moskiewskiego. Oba te państwa zaczęły przejawiać aktywną politykę zagraniczną łącznie z działaniami militarnymi. Natomiast Dania pozostała przy swej „zimnej” neutralności.

Mariaż Państwa Moskiewskiego i Porty Ottomańakiej był trudny do wyobrażenia, chociaż w polityce wszystko jest możliwe. Ale za to inaczej działo się między Rzeczpospolitą a Szwecją. Oba państwa wydawały się być ciągle skazane na sojusz, zwłaszcza teraz, gdy ich wspólnym przeciwnikiem stał się ponownie car. Wszak do współpracy na większą skalę znowu nie doszło. Szwecja ze swej strony dążyła nawet do przymierza z Rzeczypospolitą. Zarówno Jana III jak i Batorego chociażby łączyło to, że obaj władcy mieli za żony siostry Zygmunta Augusta (pierwszy- Katarzynę Jagiellonkę, drugi- Annę Jagiellonkę). Jednak król Stefan aż tak nie akcentował tych związków, a między obu władcami było wiele wzajemnej nieufności. Za to na Polaków spadła krytyka Wawrzyńca Millera, którego to „Pamiętnikom” chciałbym poświęcić trochę uwagi30.

Autor, który był Niemcem, poddaje ostrej krytyce sposób prowadzenia wojny przez Batorego. Chyba nie przepadał za Polakami, choć bardziej nie lubił Węgrów, a Rosjanami niemal gardził. Na swój zjadliwy warsztat pisarski bierze wyprawę pskowską, która nie zakończyła się zbyt szczęśliwie dla Polski. I tak Miller twierdzi, iż wojsko Batorego „nic znamiennego pod tem miastem [Pskowem- T.Z.]niezrządziło, jedno co niektóry połek murów wystrzeliło, tusząc w to, iże uderzywszy na nie, że je zdostaną”. Niewątpliwie dziejopis ma rację, tak podsumowując działania wojenne króla Stefana w latach 1581-1582, lecz trudno zgodzić się, iż król polski nic przez oblężenie Pskowa nie osiągnął. Iwan Groźny przecież zgodził się na rozmowy, które w rezultacie oddały Inflanty w ręce polskie. Rzekomo nieudanej wojnie starego z carem Miller przeciwstawia działania zbrojne Szwedów. W tym samym czasie, co odbywała się kampania pskowska, dowódca szwedzki, Pontus de la Gardie, podiął ofensywę antymoskiewską. Po zdobyciu przez Szwedów Finji okręty ich zaatakowały Narwę, a część wojsk ruszyła na Iwanogród. „Gdy Pan Pontus tak szczęśliwie wojował Moskwę, Polska leżała jeszcze pod Pskowem”. Istotnie dynamika wojsk szwedzkich w tym czasie była zaskakująca. To należy uznać za zapowiedź przyszłej potęgi tego państwa w następnym stuleciu. Armia skandynawska, posiadająca też wiele zaciągów niemieckich, zbierała rosyjskie twierdze jedna po drugiej. Na tym tle działania Batorego wyglądały raczej blado. Jednak Rzeczpospolita nie miała tak sprawnej machiny wojennej jak Szwecja. Znając temperament króla Stefana, można było się spodziewać podobnej dynamiki, gdyby pozwolono mu na to. Niestety polski monarcha nie mógł w pełni wykorzystać swych talentów. Według Millera Pontus chciał przyjść z pomocą Polakom z piechotą, kulami, prochem oraz bronią palną, lecz Polacy mieli przez swą dumę to odrzucić. „Gdyby oni [Polacy- T.Z.] przymierza Szwedzkiemu [królowi Janowi III- T.Z.] byli dochowali, to nie tylko że byliby na ów czas Pskowa dostali, ale zaczym Moskwa była wcale znużoną, te byliby ją wysiekli i rozegnali”. Istotnie wspaniałe zwycięstwo sprzymierzonych wojsk Rzeczypospolitej i Szwecji pod Kiesią (Wenden) mogło się powtórzyć jeszcze wiele razy, lecz nie powinniśmy zapominać o pewnych uwarunkowaniach.

Z pozoru sojusz z Janem III przynosił same korzyści, ale jeśli poddamy to głębszej analizie, dostrzeżemy też i wady. Przede wszystkim umacnianie się Szwedów w północnych Inflantach, które również uważano w Rzeczypospolitej za integralną część państwa, stanowiło podważenie polskiego tam posiadania. Porozumienie ze Szwecją tylko przypieczętowałoby to i umożliwiłoby dalsze postępy. Batory nie chciał dać pretekstu, który sprawiłby, że wojska Pontusa weszłyby głęboko w Inflanty, a właśnie to oznaczało przyjęcie szwedzkiej pomocy. Toteż wydaje się zrozumiałe, iż król Stefan nie zainteresował się tą propozycją. Poza tym Jan III najzwyczajniej w świecie wchodził w drogę Batoremu. Kiedy bowiem zaczęto rokowania polsko-moskiewskie, Szwedzi kontynuowali ofensywę. Król Stefan uznał za niestosowną dalszą akcję Pontusa i dlatego wysłał posła do króla Szwecji z propozycją przerwania walki. Wojska Jana III Wazy zdobyły Narwę, którą Batory chciał wziąć pod zastaw w czasie rokowań pokojowych, gdyż nie ufał Iwanowi Groźnemu31.

Nie tylko więc nie było porozumienia między Szwedami a Batorym, a wręcz zaczęła narastać wrogość. Konflikt polsko-szwedzki wyszedł podczas negocjacji kończących wojnę o Inflanty. Wawrzyniec Miller z wyrzutem pisze: „Nie baczyli też Polacy przy zawieraniu tego pokoju [w Jamie Zapolskim- T.Z.] na stare przymierza, co to byli ze Szwedem poczynili32. W liście Zamoyskiego do Possevina czytamy o tym, iż Pontus de la Gardie wyciągnął rękę do niego w postaci wysłannika, Włocha Wawrzyńca Cagnola. Poseł ten przyniósł z sobą list do króla Stefana. Włoch chciał zobaczyć się z delegacją moskiewską, uczestniczącą w rokowaniach pokojowych w Jamie Zapolskim33. Szwecja zatem zamierzała w porozumieniu z Polską wejść do układu z Moskwą. Jednakże nie stało się tak, gdyż polskiej delegacji w Jamie Zapolskim nie udało się wymusić na Iwanie Groźnym objęcie rozejmem i Jana III. Nie można więc oskarżać Polaków o złą wolę, aczkolwiek do wciągnięcia Szwecji w rokowania nie palił się specjalnie Batory. Polski monarcha był zły na Jana III, że sukcesy domu Wazów w walce z carem, były wynikiem z trudem osiągniętych postępów armii Rzeczypospolitej34. Szwedzi po prostu wykorzystali osłabienie Państwa Moskiewskiego podczas wypraw batoriańskich. Ostatecznie więc zawarto porozumienie bez Szwedów, ale tego przyczyna leżała po stronie moskiewskiej. Przy zawieraniu pokoju Possevinowi towarzyszyli pełnomocnicy carscy: książę Dymitr Jelecki i wysoki urzędnik Roman Alferiew. Dostali oni wyraźne instrukcje od cara, że w razie nieustępliwości Polaków mieli oddać im całe Inflanty, przy zachowaniu zdobyczy rosyjskich. Iwan Groźny również zobowiązał swych posłów do nie włączania do traktatu spraw szwedzko-rosyjskich.Car sądził, że po zawarciu pokoju z Rzeczypospolitą będzie miał wolną rękę w rozprawieniu się z Janem III, a więc włączanie do porozumienia Wazów nie miało sensu. Trzeba także zauważyć fakt taki, że pokój w Jamie Zapolskim był właściwie rozejmem. Z tego zatem należy wnioskować, iż Moskwa traktat ten uznawała za rozwiązanie tymczasowe. Polscy pełnomocnicy, czyli Janusz Zbaraski, Albrecht Radziwiłł oraz Michał Haraburda, z trudem zmusili Iwana Groźnego do oficjalnego zrzeczenia się tytułu władcy Inflant i Smoleńszczyzny. To miało zapobiec w przyszłości roszczeniom do tych ziem, aczkolwiek rezygnacja ta miała jedynie wymiar symboliczny. Prawda była taka, że Smoleńsk należał do Wielkiego Księstwa Moskiewskiego i na razie istniały niewielkie szanse, by go odzyskać. Natomiast Inflanty stanowiły zbyt ważną prowincję, żeby tak łatwo można było z niej zrezygnować. Car potrzebował czasu, aby otrząsnąć się z porażki i wyprzeć z Estonii Szwedów. Potem zapewne miała przyjść kolei na Rzeczpospolitą. Poselstwo polskie na rokowania przybyło z twardą instrukcją króla Stefana, aby nie oddawać Iwanowi Groźnemu „ani piędzi” Inflant. Batory mógł być pewny swego, ponieważ wygrał de facto wojnę i miał w zanadrzu zajęte ziemie moskiewskie, które mogły posłużyć jako „towar wymienny”, jeśliby car nie chciał ustąpić z całej prowincji. Polacy też podobno mieli żądać od Rosjan zwrotu kosztów poniesionych na wojnę. Warunek ten był nierealny i chyba obliczony na to, aby mieć z czego zrezygnować przy negocjacjach. Ciekawe było również to, iż interesów szwedzkich w pertraktacjach miał pilnować Polak Krzysztof Warszewicki, skoro samych Szwedów nie dopuszczono35.

Dopiero więc na tym szeroko przedstawionym tle możemy rozpatrywać warunki rozejmu w Jamie Zapolskim. Najpierw odwołam się do relacji Hejdensztejna: „Utracił Car tym ostatnim pokojem 18 zamków i miast, jako to: Dorpat, Felin, Lais, Marienburg, Hassel, Nowogródek, Marienhaus, Lucyn, Rzeżycę, Trikat, Berson, Landesk, Sessweg i prawo upominania się i odebrania od Szwedów Wejssenstajnu. Nie mniej też zdobył Król i zatrzymał przy sobie: Połock, Suszę Sokół, Krasne, Uświatę, Sitnę, Jezioryszcza, Kossiany, Nieszczerdę i Wieliż, z ziemią do 120 000 kroków wynoszącą. W Inflantach znowu Wenden, Lenowart, Dynaburg, Pirchel, Salę Kirempe, Elzen i Fabjan. Za to wszystko otrzymał Car Wielkie Łuki Zawołocie, Ostrów, Newel, Chołm i zburzone przez niego samego zamki Kraśnę Krasnohoród, Woroniec i Welję36. Trzeba zauważyć, iż znaczna większość wymienionych przez Hejdensztejna twierdz, które przypadły Rzeczypospolitej, nie była atakowana przez wojska Batorego, nazwy ich brzmią obco. Bierze się to stąd, że leżały one z dala od przemarszu i działań operacyjnych armii Rzeczypospolitej, czyli w samych Inflantach. Tymczasem król Stefan atakował zachodnią część Państwa moskiewskiego, graniczącą ze sporną prowincją. W wyniku tego ziemie inflanckie nie ucierpiały od najazdu batoriańskiej armii, co pozytywnie rokowało na przyszłość. Było to oczywiście konsekwencją strategii wojny prowadzonej przez Batorego. Inną sprawą, wynikającą z przekazu Hejdensztejna, i dającą się zauważyć, było ustalenie w traktacie, iż Batory miał prawo odebrać Szwedom zamek Wejssenstajn. Jak wiemy, rozejm nie obejmował trzeciej strony w konflikcie, a mianowicie Jana III Wazy. Gdyby stało się inaczej, może nie doszłoby do napięć w tej kwestii oraz w wielu innych sprawach. Jednakże w tym wypadku siłą rzeczy rodził się silny konflikt polsko-szwedzki, grzebiąc nawet najmniejszą szansę na porozumienie i wspólną walkę z carem, która to była możliwa wcześniej.

Umowa z Rosjanami mówiła o oddaniu twierdz wraz z okolicznymi ziemiami, lecz nic nie wspominała o wyposażeniu zamków. Część bowiem sprzętu należała do państwa polskiego, a po inwazji została zarekwirowana przez wojska moskiewskie. Zarekwirowana, bo trudno mówić o wojennych łupach, skoro twierdze inflanckie prawie nie stawiały żadnego oporu i przejmowane były niemalże z marszu. Teraz zaś Iwan Groźny opuszczał zamki, pozostawiając je całkowicie puste. W liście, datowanym na 17 lutego 1582, Macieja Leńkowa do Jana Zamoyskiego możemy przeczytać, iż Moskwa zgodnie z układem wycofuje się, ale czyni to powoli. Tłumaczy to tym, iż bojarzy mają liczne rodziny, które trzeba ewakuować wozami, a jest „niedostatek podwod”. Jednak prawdopodobnie tabory służyły Rosjanom nie tyle do ewakuacji swoich rodzin, co do przewożenia sprzętu z zamków. Leńkow informuje kanclerza i hetmana, iż nieprzyjaciel zabiera „strzelbę”, dywany i inne rzeczy, chociaż zastrzega, że nie może dostarczyć dokładnych rejestrów37. Moskale przez długi czas wywozili żywność, proch, amunicję, działa oraz inny sprzęt. W tym celu wykorzystywano miejscową ludność, czyli między innymi Niemców, na co tak się uskarża Wawrzyniec Miller38. To z kolei mogło drażnić Szwecję, która była krajem luterańskim i mogła brać w obronę uciskanych protestanckich Niemców. To pozwalało na mieszanie się w sprawy inflanckie, a więc de facto- Rzeczypospolitej, bowiem teren ten po rozejmie w Jamie Zapolskim stał się jej własnością.

Rosjanie zawarowali sobie, „aby z Dierptu i Novgorodka sriebro cierkovnoie i obrazy svoi vyviezli, pierieszkody żadnoj v tam nie maiuczi, takżie vładyki ich i sviaszczienniki aby vyiechali v ciełosti, a szczo sia tkniet Narvy i inszich zamkov, kotoryie krol’ szweckij pobrał, aby ich sobie krol’ [Batory- T..Z.] dochodił39. Moskwa niezbyt chętnie się wycofywała, uciekając się do różnych forteli, aby opóźniać ewakuację i powiększyć swój stan posiadania. Do tego usiłowała wbić klin w stosunki ze Szwecją, umiejętnie grając na emocjach. Dlatego batoriańscy dowódcy słusznie podchodzili do tego z nieufnością, uważając na każdy ruch przeciwnika. W końcu w Jamie Zapolskim zawarto jedynie rozejm. Niepokojących informacji dostarczył list rotmistrza Stanisława Stadnickiego ze Żmigrocka, adresowany również do Jana Zamojskiego. Autor pisze między innymi, że „dziś Moskwa wszystka z Wolomierza […] poszła do Trykatona nocz i Pan Zirmirk z nimi […] od siebie puszczał…” Informuje o panującym głodzie w Inflantach oraz o plądrowaniu ziem przez bandy żołnierzy. Ostrzega, iż jeśli to będzie trwało dalej, „żywności nie zostanie ani koniom ani sobie”. Mimo zatem starań Batorego, w odzyskanej prowincji zapanował chaos. Co ciekawe Niemcy inflantcy poczuli się na tyle pewnie, że poczęli brać odwet na swych oprawcach. Stadnicki wyraźnie mówi o Moskalach: „Niemców się bardzo boją40. Na pewno Rosjanie w ogóle wycofywali się powoli, ale zamki opuszczali szybko, w panice, rabując wszystko, co się dało, aby jak najszybciej znaleźć się za bezpiecznymi murami innej twierdzy. Stan powojenny sprzyjał mordom i rabunkom, a prawo naruszała każda ze stron. Nawet posłowie nie byli bezpieczni. Car lubił upokarzać obcych emisariuszy. Już tradycyjnie zatem do układów rozejmowych dołączano „Regestr despektów panów posłów, które ich w drodze do Moskwy spotkały”. Przykład takiego spisu znany z 1570 roku, kiedy to pertraktowano o zakończenie północnej wojny siedmioletniej, ale podobny rejestr musiał powstać i przy okazji zawierania rozejmu w Jamie Zapolskim. Analizując przewinienia cara względem dyplomatów w „Regestrze”, z 1570 roku, możemy śmiało odnieść go do wojny o Inflanty z czasów batoriańskich41.

Przez odcięcie Państwa Moskiewskiego od Bałtyku Polacy i Szwedzi uzyskali wspólną granicę, co w przyszłości okazało się zgubne dla Rzeczypospolitej. Car stracił wszystkie porty bałtyckie, ale za to zostały mu zwrócone ziemie etnicznie ruskie, zdobyte przez Ba­torego, których nie opłacało się utrzymywać przy Rzeczypospolitej. Ziemię połocką przekazano Litwie, bowiem stanowiła jej historyczną część, natomiast o same Inflanty wybuchł spór między Koroną a Wielkim Księstwem Litewskim. Miller uważał, iż prowincja ta powinna przypaść Litwie, bo kiedyś w Kiesi zawarto inflancko-litewskie przymierze42. Ostatecznie ustalono, że nabyta prowincja miała być zarządzana wspólnie przez Kraków i Wilno. Kompromis ten należy uznać za bardzo rozsądne wyjście z patowej sytuacji. A trzeba pamiętać, że istniał od dawna poważny problem, związany z rozgraniczeniem prowincji in­flanckiej od Wielkiego Księstwa Litewskiego. W tych czasach nie było dokładnych map, które by to ułatwiały, a poza tym obszar ten przez lata zmieniał się pod względem etnicznym i kulturowym. Stąd stały się potrzebne królewskie akty, które by to regulowały. Taki dokument dotyczący Inflant mamy już w roku 154143.

e/ zabezpieczenie Inflant w 1582 roku

W celu urządzenia uzyskanych ziem Batory 12 marca 1582 roku wyjechał do Rygi. Potem przybył tam Zamoyski. Oprócz tego byli tam senatorzy polscy i litewscy, przedstawiciele domu Kettlerów z księciem kurlandzkim oraz znakomici Inflantczycy. Do Rygi dotarł też Magnus duński44. Tam też z całą siłą wyniknęła kwestia rozgraniczenia poszczególnych ziem. Poddani z prowincji inflanckiej, Kurlandii i Semigalii mają „orożnie krzywdy, szkody, gwałty, boj [o] posiadanie Imion i gruntów, i na niektórych miejscach, i o zabranie Szlachty z domami i majętnościami przeze ustawienie i zwykłe graniczenie Wielkiego Księstwa Litewskiego […]. Z Ziemią Inflancką, Kurlandską i Semigalską, jakoż i na Sejmiech walnych goj takowe prośby do nas byli przynoszony, z tym byli wprawowani, że na wysłanie Kommisarow z obydwóch stron dla uczynienia sprawiedliwości i zastanowienia między temi Państewy naszemi wedle starodawnych granic odkładaliśmy”. Włodarze z Inflant, Kurlandii i Semigalii mają przysięgać na wierność królowi Rzeczypospolitej na warunkach ustalonych w Pozwolu (5 września 1557 roku). Ka­żdy pokrzywdzony powinien był poinformować księcia lub królewskich urzędników o naruszeniach prawa, a miał na to cztery tygodnie45. Sytuacja na tym terenie rzeczywiście była skomplikowana, na co zasadniczy wpływ miały zagmatwane stosunki społeczno-polityczne, a także religijne. Zamki z okolicznymi ziemiami dzierżyła nie tylko Szwecja, Dania, Rzeczpospolita, ale też Magnus duński, Kettlerowie, biskupstwo ryskie oraz inni prywatni właściciele. Wybuchały kłótnie o stan posiadania, przy ingerencji obcych krajów. Przez lata poszczególne zamki przechodziły z jednych rąk do drugich, dlatego czasem trudno było rozsądzić spory. Powszechne stało się szantażowanie Batorego nieposłuszeństwem, a w tych rozgrywkach dominowała prywata, a nie interes całego państwa. Przykładem jest tu list księżnej Anny Kurlandzkiej do Jana Zamoyskiego z prośbą o pomoc w uzyskaniu zamku Dahlen dla jej syna. Pisała ona między innymi, że „dominus noster lange elementifismus nobis et filio nostro illustre principi Friderico castrum Dahlen testificando regia sua in nos benevolentis erge, advitaliter inseripverit et conceperit…46 Batory powinien nagrodzić tych, którzy zachowali lojalność podczas wojny, a ukarać zdrajców i wrogów Rzeczypospolitej. Jakkolwiek w praktyce okazało się to niemożliwe z wielu powodów. Monarcha mógł liczyć jedynie na Węgrów, Litwinów i Polaków (nie wszystkich). Pierwsi byli najemnikami, zaufanymi żołnierzami, którzy mogli oddać życie za swego rodaka, drudzy obawiali się o swoją skórę, stąd energicznie poparli działania zbrojne, a trzeci, choć mieli powody do zaangażowania się w konflikt z carem, działali opieszale. Przedstawiciele tych trzech narodowości otrzymali nagrody w postaci nobilitacji, indygenatu, tytułów i dóbr. Nawet w obliczu wątpliwości co do rozdziału tych nagród sprawa ta nie podlega dyskusji, lecz trudno mówić o nagradzaniu Niemców pruskich, kurlandzkich czy inflanckich. Postawa ich była dwuznaczna, gdyż nawet Ryga myślała o poddaniu się carowi. To samo dotyczyło Magnusa duńskiego. Z listu do Jerzego Radziwiłła (datowanym na 2 lipca 1582 roku) wiemy, iż książę duński nadal, mimo wcześniejszej zdrady, pozostawał głównym rozgrywającym w tym rejonie. Decydował między innymi o losie niektórych zamków47. W ogóle Danią prowadzono ożywione kontakty po roku 158248, mimo jej wcześniejszej wrogości wobec Rzeczypospolitej. Tymczasem Jerzemu Fryderykowi, margrabiemu anspachskiemu, wystarczyło potwierdzenie przez króla Stefana kurateli nad umysłowo chorym Albrechtem Fryderykiem, księciem pruskim49, co również w przyszłości okazało się fatalną pomyłką. Wobec słabości Rzeczypospolitej proces scaleniowy państwa nie został zakończony. W „Capita instructiey” Batorego na sejmiki powiatowe z 7 grudnia 1584 jest napisane, że ziemie inflanckie „na przyszłym sejmie” zostaną wzięte pod uwagę, „jakoby tamtejszy porządek” ustalić. Trzeba te zrobić szybko, ponieważ Inflantom groziło niebezpieczeństwo. Król nadal przekonywał niezdecydowaną część nobilitas, twierdząc, iż jest tam dobra ziemia, z której można czerpać duże dochody50. Spotkanie w Rydze niewiele więc dało. Kiedy król wyznaczył tymczasowych rządców Inflant, powrócił do Wilna51. Tymczasem narastał konflikt szwedzko-polski i groziła inwazja z północy. Batory chcąc się przed tym zabezpieczyć, wysłał 14 lipca 1582 roku z Grodna jako posła samego Hejdensztejna do Jerzego Fryderyka, księcia pruskiego i Magnusa duńskiego, księcia inflanckiego, z poleceniem doręczenia im instrukcji monarszych na wypadek niespodziewanego ataku wojsk Jana III52. Król szwedzki bowiem od wyzwisk 53, mógł przejść do czynów. Ale Rzeczpospolita wydawała się być przygotowana na taką ewentualność. Do inflanckich zamków ściągano pospiesznie ludzi i wiele sprzętu oraz zapasów.

Załogi inflanckie w 1582 roku:54

Parnawa- 150 jazdy, 400 piechoty i 2 puszkarzy (mistrzów)

Felin- 200 jazdy, 200 piechoty i 4 puszkarzy (w tym 1 pomocnik)

Oberpahlen- 150 jazdy, 80 piechoty i 1 puszkarz (mistrz)

Lais- 150 jazdy, 100 piechoty i 2 puszkarzy (w tym 1 pomocnik)

Dorpat- 150 jazdy, 300 piechoty i 8 puszkarzy z 6 rzemieślnikami

Marienburg- 150 jazdy, 100 piechoty i 2 puszkarzy (mistrzów)

Nowogródek Inflancki- 100 piechoty

Adsel (Gowja)- 20 piechoty

Marienhaus- 12 piechoty

Lucyn- 50 piechoty

Rzeżyca (Rositen)- 20 piechoty

Trikaten- 30 piechoty

Ryga- 100 piechoty

Dynamont- 60 piechoty

W sumie więc było rozmieszczonych w twierdzach inflanckich 950 jazdy i 1622 piechoty, czyli w sumie 2572 żołnierzy. Do tego dochodziło 23 puszkarzy i 6 rzemieślników. Siły te nie były wystarczające do stawiania dłuższego oporu przeciwnikowi i w razie ataku musiały być wsparte armią z Rzeczypospolitej.

f/ Stefan Batory a kwestia bałtycka

Na koniec trzeba zastanowić się nad stosunkiem króla Stefana do kwestii bałtyckiej. Batory stoczył dwie wojny o swobodny dostęp Rzeczypospolitej do morza, za co należy mu się uznanie. Jednak z drugiej strony muszę zgodzić się z Kazimierzem Lepszym, który twierdził, iż monarcha ten nie rozumiał polityki bałtyckiej55. Wydaje się, że jako książę z Siedmiogrodu do końca nie pojmował, jak ważna dla gospodarki, a tym samym dla kondycji całego państwa, jest sprawa Inflant. Posiadanie żeglownych rzek w całym ich biegu i nadbałtyckich portów było koniecznością dla prowadzenia swobodnego handlu. Chociaż właśnie w tym momencie K. Lepszy uważa, iż podstawową kwestią dla Polski nie były Inflanty czy żegluga narewska, ale wolne cieśniny w Sundzie. Kontrolę nad nimi bowiem miała Dania. Badacz wysunął tezę, iż należało zawrzeć sojusz polsko-szwedzki nie przeciw Moskwie, a Danii, gdyż to ona najbardziej zagrażała żywotnym interesom Rzeczypospolitej. Przy okazji blokowała też Szwecję, z czego wynikałby przyczynek do polsko-szwedzkich kontaktów. K. Lepszy sądzi, że w sytuacji, gdy Dania posiadała władzę nad całym Bałtykiem, nawet odzyskanie Inflant nie czyniło wolnym handel płodami polsko-litewskimi. Wyrazem antypolskiej działałności tego królestwa była pomoc dla buntowników z Gdańska56. Jestem skory i to poprzeć, lecz z małym zastrzeżeniem: nie bagatelizowałbym tak kwestii inflanckiej na rzecz duńskiego imperializmu. Owszem problem Danii istniał, ponieważ w tych czasach było to państwo bardzo aktywne w basenie Morza Bałtyckiego, ale co by było gdyby Rzeczpospolita zaniedbała kwestię Inflant? Państwo Moskiewskie Iwana Groźnego stanowiła również wielkie zagrożenie i gdyby się na dobre Moskale umocnili w tej prowincji, doszłoby do niekorzystnych dla Polski zmian geopolitycznych. Rzeczpospolita zostałaby sprowadzona do drugorzędnej roli. W takim wypadku doszłoby do wojny dwóch panów Inflant: Szwecji i Moskwy, bo wystąpiłby konflikt interesów. A te byłoby z kolei na rękę Danii, która i tak posiadała duże wpływy w omawianej prowincji przez Magnusa duńskiego. Dzierżenie Inflant nie tylko było próżną zachcianką nobilitas czy też miało znaczenie gospodarcze, ale także nie możemy zapomnieć o wartości prestiżowej i strategicznej. W rezultacie wojny prowadzonej przez Batorego Państwo Moskiewskie zostało zepchnięte na plan dalszy. Na tym polu pozostały więc: Rzeczpospolita, Szwecja oraz Dania. I właśnie teraz można było myśleć o wspólnym wyparciu Danii z Bałtyku (oczywiście po zażegnaniu wzajemnych sporów).

Wnioski

Konflikt z państwami skandynawskimi Batory otrzymał w spadku po Jagiellonach, ale również sama obecność księcia z Siedmiogrodu na tronie krakowskim wywołała napięcia międzynarodowe. Zaważył tu w istocie czynnik niemiecki, a właściwie religijny. Mimo swej tolerancji wobec różnowierców Rzeczpospolita mogła uchodzić za bastion katolicyzmu, a to dawało oręż protestanckiej Danii i Szwecji do mieszania się w sprawy polsko-litewskie. Każdy bunt protestanckiego miasta, nie tylko Gdańska, mógł wywołać obcą interwencję i z tym Batory musiał się liczyć, zwłaszcza po wojnie z carem. Jednak od samego początku panowania tegoż króla oba państwa skandynawskie wykazywały jeśli nie wrogość, to wrogą neutralność, wspierając tym samym wrogów Rzeczypospolitej. Wszelkie możliwości porozumienia mogły być tylko na chwilę wobec konfliktu interesów w rejonie Morza Bałtyckiego. W tym względzie niewiele się zmieniło: wszyscy główni gracze chcieli zagarnąć dla siebie jak największą część Inflant. O ile nie było możliwości wspólnego działania z Danią, o tyle do 1582 roku było to możliwe ze Szwecją, a czynnikiem spajającym byłoby tu Państwo Moskiewskie. Bitwa pod Wenden pokazała, że przynosiło to wymierne korzyści, jednak nie mogły one przeważyć tego, że zarówno Szwedzi i Polacy mieli ochotę na całe Inflanty, bez dzielenia się z drugą stroną. Nawet fakt, że oba państwa mogły też odblokować Sund, zajęty przez Duńczyków i godzący w żywotne interesy obu krajów, nie mógł być wystarczającym spoiwem. Może gdyby władca na krakowskim tronie był pokroju Zygmunta Augusta, doszłoby do wspólnego działania Rzeczypospolitej i Szwecji nie tylko przeciw Moskwie, ale i Danii. Ale siedział tam zupełnie obcy człowiek, Węgier, którego serce i myśli zmierzały ku górom Siedmiogro­du i węgierskiej puszcie. Jednak trudno tu upatrywać winę Batorego, a raczej szlachty, która nie potrafiła zdecydować się na żadnego kandydata z kraju. Jak na cudzoziemca, król Stefan dokonał wiele dobrego dla Polski, mając do dyspozycji rachityczną machinę skarbowo-wojskową. Wcale nie jest dziw­nym, iż nie pojmował sensu silnej obecności Rzeczypospolitej przy morzu. Do końca przecież nie nauczył się nawet mówić po polsku. Także jest zrozumiałe, iż miejsce granicy północnej w trosce królewskiej zajmowały kresy południowo-wschodnie. Król Stefan prawdopodobnie zamierzał właśnie tam wznie­cić pożar wojny, co nie było korzystne dla polskiej racji stanu, gdyż od 1533 roku Rzeczpospolita miała względnie dobre stosunki z Turcją. Tam Polska nie miała aż takich interesów, aby ryzykować pojawienie się nowych wrogów. W tym czasie Rzeczpospolita powinna była zaangażować się mocno w rejonie Bałtyku, żeby powstrzymać ekspansję Szwecji a także odblokować Sund zajęty przez Duńczyków. Do tego potrzebna była silna flota, zupełnie zaniedbana za króla Stefana. Wszystkie te zaniedbania i błędy uczynione za czasów batoriańskich przyczyniły się walnie do katastrofy w niedalekiej przyszłości, bowiem Szwecja, ze swoją nowoczesną wojskowością i zdolnymi dowódcami, okazała się dużo groźniejszym przeciwnikiem niż zacofane Państwo Moskiewskie oraz schodząca na dalszy plan Turcja.

Bibliografia:

źródła:

AGAD, Archiwum Radziwiłłów, dz. II, mf A-22008.

AGAD, Archiwum Radziwiłłów, dz. II, mf A-22014.

AGAD, Archiwum Radziwiłłów, dz. III, nr 124.

AGAD, Archiwum Radziwiłłów, dz. III, nr 313.

AGAD, Archiwum Zamoyskich, dz. II, nr 760.

AGAD, Archiwum Zamoyskich, dz. II, nr 782.

AGAD, Archiwum Zamoyskich, dz. II, nr 793.

AGAD, Archiwum Zamoyskich, dz. II, nr 806.

AGAD, Archiwum Zamoyskich, dz. II, nr 830.

AGAD, Archiwum Zamoyskich, dz. III, nr 841.

Biblioteka Narodowa, mf 32681 (nr II 6876).

Summariusz Metryki Wielkiego Księstwa Litewskiego, t. VI.

Albertrandy Jan Chrzciciel, Panowanie Henryka Walezyusza i Stefana Batorego Królow Polskich, wyjęte z rękopisów…, z dołączeniem pamiętników odnoszących się do Stefana Batorego, wyd. K.J. Turowski, Kraków 1861.

Archwium Jana Zamoyskiegokanclerza i hetmana wielkiego koronnego, t. 1, wyd. W. Sobieski, Warszawa 1904, t. 2, 3, wyd. K.J. Turowski, Kraków 1861.

Hejdensztejn Rajnhold, Dzieje Polski od śmierci Zygmunta Augusta do roku 1594 ksiąg XII, z łaciny przetłumaczył M. Gliszczyński, t.1,2, Petersburg 1857.

Miller Wawrzyniec, Pamiętniki do panowania Stefana Batorego…, przetłumaczył J.J. Lipnicki, Poznań 1840.

Połnoie sobranie russkich lietopisiej, t. 32, Chronika litovskaia i żmojtskaia, Moskwa 1975.

Stryjkowski Maciej, Kronika polska, litewska, żmódzka i wszystkiej Rusi, dokładne powtórzenie wydania z 1582 roku, poprzedził o życiu i pismach Stryjkowskiego M. Malinowski oraz rozprawą o latopisach ruskich- Daniłowicz, Warszawa 1846.

Wypisy źródłowe do historii polskiej sztuki wojennej, z. 5, Polska sztuka wojenna w latach 1563-1647, oprac. Z. Spieralski, J. Wimmer, Warszawa 1961.

literatura

Besala Jerzy, Stefan Batory, Warszawa 1992.

Frost Robert I., The Northern Wars, Harlow 2000.

Gdańsk: przeszłość i teraźniejszość, praca zbiorowa pod red. S. Ku­trzeby, Lwów 1928.

Historia Gdańska, pod red. E. Cieślaka, t. 2, 1454-1655, Gdańsk 1982.

Kocowski Bronisław, Trzej Padewczycy. Wpływ Batorego i Zamoyskiego na działalność Reinholda Heidensteina, Lwów 1939.

Korzon Tadeusz, Dzieje wojen i wojskowości w Polsce. Epoka przed­rozbiorowa, t. 2, Kraków 1912.

Kotarski Henryk, Wojsko polsko-litewskie podczas wojny inflanckiej 1576-1582, [w:] „Studia i Materiały do Historii Wojskowości”, t. 16, cz. 2, Warszawa 1970, t.17, cz. 1, Warszawa 1972, t. 18, cz. 2, Warszawa 1972.

Lepszy Kazimierz, Miejsca i rola Polski w polityce międzynarodowej w II połowie XVI (1573-1606), [w:] VIII Powszechny Zjazd Historyków Polskich w Krakowie 14-17 wrzesień 1958. Referaty i dyskusje, t. 3, Historia Polski od połowy XV do połowy XVIII wieku, pod red. K. Lepszego, Warszawa 1960.

Olejnik Karol, Stefan Batory 1533-1586, Warszawa 1988.

Salmonowicz Stanisław, Pomorze nowożytne (1466-1793), [w:] Gdańskie Towarzystwo naukowe, seria popularnonaukowa „Pomorze Gdańskie”, nr 19, Pomorze w dziejach Polski, Gdańsk 1991.

Serczyk Władysław A., Iwan IV Groźny, Wrocław 1977.

Skrynnikow Rusłan, Iwan Groźny, Warszawa 1979.

Wyczański Andrzej, Polska rzeczą pospolitą szlachecką, Warszawa 1991.

Polish-Swedish and Polish-Danish relationship in Stefan Batory’s time (summary)

The conflict with the Scandinavian countries was inherited by Stefan Batory after Jagiellons. This king’s wars with Gdańsk and Tzar Ivan IV Terrible were only the continuation of the Livonia conflict, in which four powers were involved. The Commonwealth of Two Nations was forced to fight for keeping Livonia with itself which was not successful to the very end. Stefan Batory had to face Gdańsk’s revolt in the beginning. The burgers did not want to accept Batory as their ruler and started to recruit foreign mercenaries, mainly from Denmark and German duchies. The Polish-Lithuanian country with no soldiers and means was unable to defy wealthy and well-prepared to fight Gdańsk. And Denmark supported the burgers with its money and soldiers, making Batory be a loser. The city was not conquered despite of winning the open battle of Lubieszowo in 1577. The burgers were not punished at all, only paid some contribution and allowed Batory to take some mercenaries to fight against the tzar. The unexpected Muscovites’ invasion had appeared. It was to occupy almost the whole Livonia, jeopardizing the Grand Duchy of Lithuania at the same time. Batory was simply forced to come to an understanding with Gdańsk in order to enter in another war. This time the adversary was much stronger but simultaneously Batory’s army was much more prepared to fight. There were three expeditions against the tzar and during that time Danes and Swedes remained impartial, generally speaking. Yet Sweden and the Commonwealth did the battle with Ruthenians near Wenden (Kieś), where the tzar’s forces had surrounded the Swedish garrison. The joint Polish and Swedish units gained an advantage over Ivan IV Terrible. It might be a good reason to cooperate but it was not realized and both countries were fighting against Ruthenians apart. What was more a conflict between them became visible soon, especially after the armistice of Jam Zapolski. After the defeating of the tzar, Livonia grew to be a thing that disunited Sweden and the Commonwealth for good. Swedish, being Lutherans, started to be drawn in conflicts between the Commonwealth and Protestant German citizens of Polish-Lithuanian Livonia. It was a certain portent of the future Polish-Swedish wars. In Stefan Batory’s time a lot of mistakes were done in the Baltic matter and this fact made a contribution to the catastrophe that was to come before long.

1 Gdańsk: przeszłość i teraźniejszość, praca zbiorowa pod red. S. Ku­trzeby, Lwów 1928, s. 59-60.

2 Tamże, s. 62 i 64.

3 Historia Gdańska, pod red. E. Cieślaka, t. 2, 1454-1655, Gdańsk 1982, s. 293-294.

4 Tamże, s. 295.

5 Tamże, s. 296.

6 S. Salmonowicz, Pomorze nowożytne (1466-1793), [w:] Gdańskie Towarzystwo Naukowe, seria popularnonaukowa „Pomorze Gdańskie”, nr 19, Pomorze w dziejach Polski, Gdańsk 1991, s. 156.

7 Gdańsk…, s. 60.

8 Tamże, s. 62.

9 J. Besala, Stefan Batory, Warszawa 1992, s. 181.

10 R. Hejdensztejn, Dzieje Polski od śmierci Zygmunta Augusta do roku 1594 ksiąg XII, z łaciny przetłumaczył M. Gliszczyński, t.1, Petersburg 1857, s. 273.

11 T. Korzon, Dzieje wojen i wojskowości w Polsce. Epoka przed­rozbiorowa, t. 2, Kraków 1912, s. 12.

12 J. Chrzciciel Albertrandy, Panowanie Henryka Walezyusza i Stefana Batorego Królow Polskich, wyjęte z rękopisów…, z dołączeniem pamiętników odnoszących się do Stefana Batorego, wyd. K.J. Turowski, Kraków 1861, s. 442.

13 H. Kotarski, Wojsko polsko-litewskie podczas wojny inflanckiej 1579-1582, [w:] „Studia i Materiały do Historii Wojskowości”, t. 18, cz. 2, Warszawa 1972, s. 96.

14 R.I. Frost, The Northern Wars, Harlow 2000, s. 23.

15 H. Kotarski, dz. cyt., t. 16, cz. 2, Warszawa 1970, s. 109; K. Olejnik, Stefan Batory 1533-1586, Warszawa 1988, s. 129.

16 R. Skrynnikow, Iwan Groźny, Warszawa 1979, s. 229.

17 M. Stryjkowski, Kronika polska, litewska, żmódzka i wszystkiej Rusi, dokładne powtórzenie wydania z 1582 roku, poprzedził o życiu i pismach Stryjkowskiego M. Malinowski oraz rozprawą o latopisach ruskich- Daniłowicz, Warszawa 1846, s. 426.

18 K. Olejnik, dz. cyt., s. 129.

19 Archwium Jana Zamoyskiego kanclerza i hetmana wielkiego koronnego, t. 1, wyd. W. Sobieski, Warszawa 1904, t. 1, s. 234.

20 Tamże.

21 W. Miller, Pamiętniki do panowania Stefana Batorego…, przetłumaczył J.J. Lipnicki, Poznań 1840, s. 23-24.

22 Archiwum Jana Zamoyskiego…, t. 1, s. 228-230; A. Wyczański, Polska rzeczą pospolitą szlachecką, Warszawa 1991, s. 214.

23 Archiwum Jana Zamoyskiego..., t. 1, s. 229.

24 K. Olejnik, dz. cyt., s. 140.

25 Wypisy źródłowe do historii polskiej sztuki wojennej, z. 5, Polska sztuka wojenna w latach 1563-1647, oprac. Z. Spieralski, J. Wimmer, Warszawa 1961, s. 76; K. Olejnik, dz. cyt., s. 142.

26 M. Stryjkowski, dz. cyt., s. 427.

27 Summariusz Metryki Wielkiego Księstwa Litewskiego, t. VI, s. 33.

28 Archiwum Jana Zamoyskiego…, t. 1, s. 280.

29 R. Hejdensztejn, dz. cyt., t. 1, s. 302.

30 W. Miller, dz. cyt., s. 31, 34-36 i 40.

31 B. Kocowski, Trzej Padewczycy. Wpływ Batorego i Zamoyskiego na działalność Reinholda Heidensteina, Lwów 1939, s. 39.

32 W. Miller, dz. cyt., s. 44.

33 Archiwum Jana Zamoyskiego…, t. 2, s. 339; Archiwum Główne Akt Dawnych (dalej: AGAD), Archiwum Zamoyskich, dział II, nr 830, k. 1.

34 B. Kocowski, dz. cyt., s. 38.

35 W.A. Serczyk, Iwan IV Groźny, Wrocław 1977, s. 145-147.

36 R. Hejdensztejn, dz. cyt., t. 2, s. 106-107.

37 AGAD, Archiwum Zamoyskich, dz. II, nr 806, k. 1-2.

38 W. Miller, dz. cyt., s. 44.

39 Połnoie Połnoie sobranie russkich lietopisiej, t. 32, Chronika litovskaia i żmojtskaia, Moskwa 1975., s. 125-126.

40 AGAD, Achiwum Zamoyskich, dz. III, nr 841, k. 1-2.

41 AGAD, Archiwum Radziwiłłów, dz. II, mf A-22014, k. 1-8.

42 W. Miller, dz. cyt., s. 71.

43 AGAD, Archiwum Radziwiłłów, dz. II, mf A-22008, k. 1-9.

44 R. Hejdensztejn, dz. cyt., t. 2, s. 107 i 109.

45 AGAD, Archiwum Radziwiłłów, dz. III, nr 124, k. 5.

46 AGAD, Archiwum Zamoyskich, dz. II, nr 760, k. 1.

47 AGAD, Archiwum Radziwiłłów, dz. III, nr 313, k. 1.

48 AGAD, Archiwum Zamoyskich, dz. II, nr 782, passim.

49 AGAD, Archiwum Zamoyskich, dz. II, nr 793, passim; Korespondencja z lat 1582-1583 ukazuje nam wiele problemów, które to pojawiły się po rozejmie w Jamie Zapolskim.

50 BN, mf 32681(nr II 6876), k. 15 i 42.

51 R. Hejdensztejn, dz. cyt., t. 2, s. 113.

52 B. Kocowski, dz. cyt., s. 38.

53 Archiwum Jana Zamoyskiego…, t. 3, wyd. J. Siemieński, Warszawa 1913, s. 410.

54 H. Kotarski, dz. cyt., s. 17, cz. 1, Warszawa 1972, s. 90.

55 K. Lepszy, Miejsca i rola Polski w polityce międzynarodowej w II połowie XVI (1573-1606), w: VIII Powszechny Zjazd Historyków Polskich w Krakowie 14-17 wrzesień 1958. Referaty i dyskusje, t. 3, Historia Polski od połowy XV do połowy XVIII wieku, pod red. K. Lepszego, Warszawa 1960, s. 84.

56 Tamże.

1 thought on “Stosunki polsko-szwedzkie i polsko-duńskie za Stefana Batorego

Leave a comment